czwartek, 29 maja 2014

Chwilowy kryzys?

Troszeczkę ostatnio nie miałam weny, żeby tu pisać. Ja się chyba nie nadaję do blogowania. Ilekroć przychodziło mi do głowy, że chciałabym o czymś napisać, to pomysł dostawał w łeb od siedzącego w mojej głowie i mającego się dobrze (auto)cenzora. Głównie pod pretekstem "to zbyt osobiste". Nie mam chyba odpowiedniej konstrukcji psychicznej, żeby wrzucać na bloga zdjęcia, a już tym bardziej żeby chwalić się jak wysoko dzidzia podnosi główkę i opisywać każdą kupkę. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że to interesuje kogokolwiek poza mną;). Nie lubię też pisać z pozycji "mentora", radzić. A o problemach nie mam jak pisać, bo moje macierzyństwo jest zupełnie bezproblemowe i cukierkowe do wyrzygania. Myślałam o tym przez te ostatnie trzy tygodnie i rozważam zamknięcie bloga, ewentualnie zupełną zmianę formy. Może to chwilowy kryzys?

wtorek, 6 maja 2014

Mamo, nie szukaj wymówek! Ćwicz z dzieckiem!

Jestem szczęściarą. Mam naprawdę idealne dziecko. Jak potrzebuję 40 minut, żeby poćwiczyć, to moje maleństwo grzecznie leży na brzuszku miętoląc w łapkach swoje ulubione zabawki i cierpliwie przygląda się, to mnie, to monitorowi laptopa na którym w tym samym rytmie co ja skaczą mniejsze, bądź większe grupy ludzi. Czasem zaczyna tracić cierpliwość gdzieś koło rozciągania, ale wtedy po prostu biorę ją na ręce i rozciągamy się razem (ja się rozciągam, a ona piszczy radośnie). Pewnie nie każda mama jest taką szczęściarą. Już nie raz i nie dwa słyszałam od różnych mam, że dziecko zwyczajnie nie daje im poćwiczyć. I wiecie co? Uważam, że to zwykła, mało wybredna wymówka. Może nie pójdziecie biegać do parku, kiedy nie macie z kim zostawić maluszka. Może nie zrobicie całego Killera ignorując wrzaski domagającego się uwagi maluszka. Ale czy naprawdę nie znajdziecie dziesięciu minut dziennie na wykonanie paru skłonów, wymachów i brzuszków, które przy okazji będą świetną zabawą dla waszego dziecka? Nie? No nie wierzę.
    Jeżeli nie macie pomysłów, jak ćwiczyć z dzieckiem, polecam wam podglądnięcie pani, która towarzyszyła mi przez większość ciąży.


Naprawdę, wystarczy chcieć.