sobota, 28 września 2013

Liebster Blog Award

Dostałam od Natalii z Natarkowa nominację do Liebster Blog Award. Wszystkie blogujące i czytające blogi mamy już pewnie wiedzą co to, ale przypomnę, tak z poczucia obowiązku. Osoba nominująca zadaje nominowanym 10 pytań i oczekuje publicznego obnażenia się - na szczęście nominujący są przeważnie mili i zadają neutralne pytania, więc nie trzeba się bardzo gimnastykować próbując uniknąć odpowiedzi. Następnie nominowany wciąga do zabawy kolejnych blogerów. Kawa mi się powoli kończy, więc czym prędzej zaczynam.



1. Najpiękniejsza randka?
   Każda jest najpiękniejsza. Po to są randki, żeby było pięknie;).

2. Twój sposób na relaks?
   Chwilka ciszy i samotności z dobrą kawą albo zieloną herbatą - na mały relaks. Basen, sauna, ewentualnie długi spacer - na większy relaks. Bieganie po lesie - na superrelaks, ale tylko z małym brzuszkiem.

3. 3 rzeczy do zabrania na bezludną wyspę.
   Dobry nóż, dziesięcioletni zapas zapalniczek (może po tylu latach bym się nauczyła jakichś alternatywnych sposobów rozpalania ognia) i komplet wykładów Feynmana z fizyki

4. Masz w domu jakieś zwierzęta?
   Miałam szczura, ale został zesłany na wygnanie do babci, za pogryzienie ukochanej zabawki z dzieciństwa Tatusia. Miałam nadzieję, że wróci, ale babcia się tak w nim zakochała, że nie mam serca go zabierać:).

5. Ulubiony film?
   Musi być jeden? Jak tak, to chyba Fight Club.

6. Najdziwniejszy sen?
   Mam same dziwne sny:). 

7. Kawa czy herbata?
   Zależy od nastroju.

8. Jakbym wygrała milion to...
   Jeździłabym na wszystkie kongresy brydżowe na świecie. 

9. Co w sobie najbardziej lubisz?
   W tej chwili ze wszystkiego co mam w sobie, zdecydowanie najbardziej lubię Lusię :)

10. Ile chcesz mieć dzieci?
   Nie wiem. Nie mam jakichś konkretnych planów w tej kwestii. Mogę mieć i piątkę, ale jak zostaną te dwa, to też się nie obrażę (właściwie im jestem starsza, tym mniej chcę mieć dużo dzieci:)).

11. Wymarzone wakacje?
   Podróż rowerem po byłej Jugosławii.

Moje pytania:
   1. Jakiego domowego sprzętu pozbyłabyś się z najmniejszym a jakiego z największym żalem?
   2. Gdybyś mogła cofnąć czas i zmienić w swoim życiu jedną rzecz, to co by to było?
   3. Twoje popisowe danie.
   4. Ulubiona pora roku.
   5. Czy grasz na jakimś instrumencie?
   6. Co najbardziej lubisz w swoim partnerze?
   7. Czego najbardziej nie lubisz w sobie?
   8. Jakiego dania nigdy w życiu byś nie spróbowała?
   9. Jak często tańczysz i w jakich okolicznościach?
   10. Czego najbardziej się boisz?

Nominuję:
  Mandarynkową Mamę
  Mamę Gabi
  Zakręconą Monique
  Zimową Mamę
  Mamę Lenki
  Migdałową Mamę
 

piątek, 27 września 2013

Lusia sama w domu

Przez ostatni tydzień gościli u nas teściowie, więc nie miałam za bardzo jak pisać i zaglądać na blogi innych mam. Przejęłam się tą wizytą troszkę:). Muszę powiedzieć, że mimo wszystkich moich obaw, było bardzo miło. No ale już sobie pojechali, a razem z nimi pojechał Tatuś. W pierwszej wersji też miałyśmy jechać, ale wystąpiły niespodziewane problemy związane z samochodem, a ja zdecydowanie nie przeżyłabym sześciogodzinnej podróży pociągami osobowymi, a na autobus to jestem całkiem obrażona:). Młodego posłałam do dziadków i zostałyśmy same samiuteńkie. Na szczęście tylko na weekend. Chociaż właściwie lubię być sama. Mogę powyłączać wszystkie zbędne media, nikt niczego ode mnie nie chce  i mogę się wyciszyć. Przynajmniej dopóki jeszcze się nie rozdwoiłam:). Potem już chyba nie będzie żadnego "sama", a o wyciszeniu będę mogła pomarzyć.

   Za sobą mamy kolejną wizytę u lekarza. Wszystko wygląda dobrze. Tylko hemoglobina mi trochę spadła i dostałam żelazo do uzupełniania. Prawie wybrałam się do szpitala, żeby zapisać się do szkoły rodzenia, ale nie znalazłam miejsca na parkingu przy szpitalu, a pogoda odstraszyła mnie skutecznie od parkowania dalej:). Widget pokazuje, że zostało nam do porodu 67 dni. Powoli zaczynam odliczać w głowie. Jeszcze tylko trochę...

środa, 18 września 2013

30 tydzień

Właśnie zaczął się nam trzydziesty tydzień. Powitałam go w wyjątkowo dobrym humorze. Zaczynam się czuć, jakby ogłupiające hormony wreszcie przestawały działać i czuję się wyjątkowo dobrze. Najlepiej od początku ciąży. Wreszcie mam energię do działania, a świat wydaje mi się piękny:). Jeżeli zostanie tak do końca, to nawet mogę sobie być w tej ciąży jeszcze następne 7 miesięcy.

Jeszcze tylko 76 dni i przytulę moją kruszynkę. Chyba powinnam zacząć przygotowywać się do porodu. Odwiedzić nasz szpital i zobaczyć, czy na pewno chcę tam rodzić, zrobić wreszcie listę rzeczy, które trzeba koniecznie kupić i listę rzeczy, które trzeba będzie zabrać do szpitala. Poszukać jakiejś szkoły rodzenia. Jak to właściwie jest ze szkołami rodzenia? Gdzieś przeczytałam, że są refundowane. Wiecie, czy to prawda? A jeżeli tak, to dla obojga rodziców? Warto chodzić na takie zajęcia? Macie jakieś doświadczenia? Czego tam właściwie uczą?

poniedziałek, 9 września 2013

Na nastroje

Niby ciąża to nie choroba, ale jednak pewien rodzaj niepełnosprawności umysłowej i emocjonalnej ze sobą niesie. Od kiedy mam brzuszek wszyscy traktują mnie z nieprawdopodobną wyrozumiałością i cierpliwością. Mogę sobie płakać z byle powodu, krzyczeć i zachowywać się jak kompletna idiotka, a otoczenie co najwyżej pogłaska mnie po główce, przytuli i sprezentuje roczny zapas cukierków z melisą (to teściowa:)). No bo w końcu jak ktoś jest upośledzony, to bez sensu się kłócić :). W ramach troski o moją głowę mój cudowny mężczyzna sprezentował mi wczoraj takie cudo:



i jest to milsze o tyle, że nie mam w domu jakiegoś romantycznego miłośnika filozofii wschodu, tylko hiperracjonalistę. Czuję się zaopiekowana:). Będę kręcić. Nie mam co prawda nadziei, że taki gadżet pomoże na hormonalną burzę, ale może chociaż zadziała jak placebo.

A wy jak sobie dajecie/dawałyście radę z ciążowym rozchwianiem?

środa, 4 września 2013

Fajnie być mamą

Czasami jest to trochę męczące i trochę stresujące. Czasami czuję się przytłoczona odpowiedzialnością i mam wrażenie, że wszystko robię źle. Czasami chce mi się płakać z bezsilności i zupełnie nie wiem co robić. Ale w gruncie rzeczy fajnie być mamą. Patrzeć jak ten mały człowieczek, jeszcze przed chwilą kawałek mnie, zaczyna być całkiem dużym człowiekiem. Niezależnym, mającym swoje zdanie i swój własny charakterek. I sobie myśleć, że może nie było tak źle, skoro wyrasta z niego zupełnie fajny ktoś.