środa, 18 września 2013

30 tydzień

Właśnie zaczął się nam trzydziesty tydzień. Powitałam go w wyjątkowo dobrym humorze. Zaczynam się czuć, jakby ogłupiające hormony wreszcie przestawały działać i czuję się wyjątkowo dobrze. Najlepiej od początku ciąży. Wreszcie mam energię do działania, a świat wydaje mi się piękny:). Jeżeli zostanie tak do końca, to nawet mogę sobie być w tej ciąży jeszcze następne 7 miesięcy.

Jeszcze tylko 76 dni i przytulę moją kruszynkę. Chyba powinnam zacząć przygotowywać się do porodu. Odwiedzić nasz szpital i zobaczyć, czy na pewno chcę tam rodzić, zrobić wreszcie listę rzeczy, które trzeba koniecznie kupić i listę rzeczy, które trzeba będzie zabrać do szpitala. Poszukać jakiejś szkoły rodzenia. Jak to właściwie jest ze szkołami rodzenia? Gdzieś przeczytałam, że są refundowane. Wiecie, czy to prawda? A jeżeli tak, to dla obojga rodziców? Warto chodzić na takie zajęcia? Macie jakieś doświadczenia? Czego tam właściwie uczą?

6 komentarzy:

  1. Doświadczenia jeszcze nie mam, ale zapisałam się do takiej szkoły. Wypełniałam tylko deklarację i rzeczywiście poinformowano mnie o tym, że jest to refundowane i nic za zajęcia nie płacę tak samo ojciec dziecka. U mnie w mieście tworzy się grupy dla kobiet, które są w tym samym tygodniu ciąży - co jest fajne, że można poznać mamy, które potencjalnie mogą leżeć łóżko obok na porodówce. W programie szkoły jest między innymi zwiedzanie sali porodowej (może u Ciebie też), pewnie techniki oddychania, prelekcje dla tatusiów, obsługa niemowlaka. Wiesz pewnie Ameryki się tam nie odkrywa ale myślę, że warto uczestniczyć w czymś takim.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To super, że świetnie się czujesz. Jeszcze 2,5 miesiąca i Twój maluszek będzie na świecie. Szkoła rodzenia to zdecydowanie dobry pomysł - poczujesz się jeszcze pewniej :)

    -------------------------------------------------------------
    Zapraszamy do udziału w naszym czekoladowym konkursie :)
    http://malymeloman.pl/2013/09/04/czekoladowe-love/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoła rodzenia jest spoko, ale według mnie jest naprawdę potrzebna komuś kto niezbyt się interesuje co się z nim dzieje i jak jest kompletnie zielony.
    Ja mam manię czytania WSZYSTKIEGO co mi wpadnie w ręce i ja na tych zajęciach po prostu się nudzę, bo nic nowego się nie dowiaduję:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnas też zgłosić sie do położnej, już w ciąży przysługuje kilka wizyt finansowanych przez NFZ... Ja mojej jeszcze nie powiedziałam, że jestem w ciąży, to pewnie ochrzan od niej dostanę, hihi, no ale trudno ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To,czy szkoła rodzenia jest refundowana zależy chyba od szpitala. Są różne szkoły - takie niezależne oraz przyszpitalne. Dla mnie sens miało jedynie chodzenie na takie organizowane przez położne ze szpitala. Żeby dowiedzieć się konkretnych rzeczy związanych z placówką, żeby poznać pracowników (nie miałam tam lekarza), poznać ich podejście i zasady które tam panują. Oczywiście dowiedziałam sie wielu praktycznych rzeczy, ale z drugiej strony przy konkretnym researchu internetu można pewnie wyszukać to samo. Mi jednak zajęcia dużo dały. Jechaliśmy na poród przygotowani i spokojni. Nie spanikowaliśmy i nie ruszyliśmy do szpitala po pierwszym skurczu, działaliśmy rozsądnie. Niestety nasza szkoła nie była refundowana, chyba ze 200 zł musieliśmy na nią wyłożyć. Przy drugiej ciąży nie wybieram się bo i po co. Już wszystko wiem, i chcę rodzic w tym samym miejscu, bo mam same miłe wspomnienia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. obys tak sie czuła do końca ciąży.
    powodzenia i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń