Właśnie zaczął się nam trzydziesty tydzień. Powitałam go w wyjątkowo dobrym humorze. Zaczynam się czuć, jakby ogłupiające hormony wreszcie przestawały działać i czuję się wyjątkowo dobrze. Najlepiej od początku ciąży. Wreszcie mam energię do działania, a świat wydaje mi się piękny:). Jeżeli zostanie tak do końca, to nawet mogę sobie być w tej ciąży jeszcze następne 7 miesięcy.
Jeszcze tylko 76 dni i przytulę moją kruszynkę. Chyba powinnam zacząć przygotowywać się do porodu. Odwiedzić nasz szpital i zobaczyć, czy na pewno chcę tam rodzić, zrobić wreszcie listę rzeczy, które trzeba koniecznie kupić i listę rzeczy, które trzeba będzie zabrać do szpitala. Poszukać jakiejś szkoły rodzenia. Jak to właściwie jest ze szkołami rodzenia? Gdzieś przeczytałam, że są refundowane. Wiecie, czy to prawda? A jeżeli tak, to dla obojga rodziców? Warto chodzić na takie zajęcia? Macie jakieś doświadczenia? Czego tam właściwie uczą?
Doświadczenia jeszcze nie mam, ale zapisałam się do takiej szkoły. Wypełniałam tylko deklarację i rzeczywiście poinformowano mnie o tym, że jest to refundowane i nic za zajęcia nie płacę tak samo ojciec dziecka. U mnie w mieście tworzy się grupy dla kobiet, które są w tym samym tygodniu ciąży - co jest fajne, że można poznać mamy, które potencjalnie mogą leżeć łóżko obok na porodówce. W programie szkoły jest między innymi zwiedzanie sali porodowej (może u Ciebie też), pewnie techniki oddychania, prelekcje dla tatusiów, obsługa niemowlaka. Wiesz pewnie Ameryki się tam nie odkrywa ale myślę, że warto uczestniczyć w czymś takim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To super, że świetnie się czujesz. Jeszcze 2,5 miesiąca i Twój maluszek będzie na świecie. Szkoła rodzenia to zdecydowanie dobry pomysł - poczujesz się jeszcze pewniej :)
OdpowiedzUsuń-------------------------------------------------------------
Zapraszamy do udziału w naszym czekoladowym konkursie :)
http://malymeloman.pl/2013/09/04/czekoladowe-love/
Szkoła rodzenia jest spoko, ale według mnie jest naprawdę potrzebna komuś kto niezbyt się interesuje co się z nim dzieje i jak jest kompletnie zielony.
OdpowiedzUsuńJa mam manię czytania WSZYSTKIEGO co mi wpadnie w ręce i ja na tych zajęciach po prostu się nudzę, bo nic nowego się nie dowiaduję:P
Powinnas też zgłosić sie do położnej, już w ciąży przysługuje kilka wizyt finansowanych przez NFZ... Ja mojej jeszcze nie powiedziałam, że jestem w ciąży, to pewnie ochrzan od niej dostanę, hihi, no ale trudno ;)
OdpowiedzUsuńTo,czy szkoła rodzenia jest refundowana zależy chyba od szpitala. Są różne szkoły - takie niezależne oraz przyszpitalne. Dla mnie sens miało jedynie chodzenie na takie organizowane przez położne ze szpitala. Żeby dowiedzieć się konkretnych rzeczy związanych z placówką, żeby poznać pracowników (nie miałam tam lekarza), poznać ich podejście i zasady które tam panują. Oczywiście dowiedziałam sie wielu praktycznych rzeczy, ale z drugiej strony przy konkretnym researchu internetu można pewnie wyszukać to samo. Mi jednak zajęcia dużo dały. Jechaliśmy na poród przygotowani i spokojni. Nie spanikowaliśmy i nie ruszyliśmy do szpitala po pierwszym skurczu, działaliśmy rozsądnie. Niestety nasza szkoła nie była refundowana, chyba ze 200 zł musieliśmy na nią wyłożyć. Przy drugiej ciąży nie wybieram się bo i po co. Już wszystko wiem, i chcę rodzic w tym samym miejscu, bo mam same miłe wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńobys tak sie czuła do końca ciąży.
OdpowiedzUsuńpowodzenia i pozdrawiam