środa, 7 sierpnia 2013

Wyprawka

   Trochę mnie dobiły te upały. Nie chce mi się nawet tyle ruszać rękoma, żeby coś wystukać na klawiaturze. Mam nadzieję, że niedługo się skończą. Dziś dzień zaczął się prawie przyjemnie, bez słońca i w temperaturze około 25 stopni, więc się wreszcie zebrałam i piszę. A piszę w związku z tym, że zaczęłam się zastanawiać (to bardzo dobry znak, udało się wyrwać mózg ze stanu bezczynności:) nad wyprawką dla Lusi.
   Jak rodziłam swoje pierwsze dziecko to wielka machina przemysłu niemowlęcego nawet nie zaczynała się rozkręcać. Zwykły podgrzewacz do butelek wydawał mi się zbędnym gadżetem (o laktatorze to chyba nawet nie słyszałam) i generalnie dawałam sobie świetnie radę bez całej masy rzeczy mających ułatwiać mamom życie. No ale czasy się zmieniły, ja się zrobiłam zdecydowanie bardziej leniwa i wygodnicka i na mojej liście rzeczy niezbędnych pojawia się, przynajmniej w głowie, coraz więcej dziwnych pierdół, których pewnie użyję tylko raz i wylądują na samym dnie szafy. Dlatego się zwracam do was, świeże mamy, z prośbą o podzielenie się doświadczeniem:). Które z dziecięcych gadżetów, które kupiłyście/dostałyście okazały się kompletnym niewypałem, a jakie rzeczy ze zwyczajowej wyprawki stały się niezbędne do życia?

10 komentarzy:

  1. Daruj sobie na początku ochraniacz do łóżeczka i karuzelę. Obie te rzeczy się kurzą, a dziecko ich nie ogarnia. Śpiochy są do dupy do spania, lepsze pajace, o kaftanikach lepiej w ogóle nie myśleć... Kto wymyślił tak gówniany element garderoby? Za to śpiworek do spania - rewela, zwłaszcza że wasza córa urodzi się tuż przed zimą.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie było tak: kaftaniki u tak małego dziecia porażka, karuzeli nie mam w ogóle, brak przewijaka (potem dostaliśmy z łóżeczkiem turystycznym nakładany przewijak na nie), brak podgrzewacza, brak sterylizatora do butelek, brak laktatora (pożyczyłam, ale się nie przydał). A czego mi najbardziej brakowało? Wygodnego miejsca, fotela do karmienia piersią! Karmiłam w jakimś dziwnym siadzie bez oparcia, próbując znaleźć równowagę, by synalowi było też wygodnie!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest prawdziwie pochwały godna antykonsumpcyjna postawa:D! Na szczęście mam bardzo wygodny fotel, który się jak najbardziej nada do karmienia:).

      Usuń
    2. Wygodny fotel do karmienia to podstawa - ale warto tez mieć pod ręką poduszki - przynajmniej jedną pod plecy i jedną pod łokieć z dzidziem ;)

      Usuń
  3. Hm mam podobny problem i też nie wiem co warto kupić a co nie:P
    Zachwyciłam się jednak karuzelą którą ma moja siostra (rainforest fisher price) bo Oliwka mojej siostry (3 miesiące) się do niej cudnie uśmiecha i przy niej zasypia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam podobny problem, ja to jak narazie kupuje a szczerze mowiac nie wiem do czego maja slozyc niektore z rzeczy xD

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas nieoceniony okazał się leżaczek-bujaczek (z reszta mały dalej na nim siedzi), pozwalał swobodnie poruszać się z dzieckiem po domu. Laktator też był bezcenny, ale to głównie dlatego, ze musiałam wrócić do szkoły, a nie chciałam przerywać karmienia piersią. Tym niemniej, niektóre mamy wstydzące się karmić przy dziecku chwalą sobie możliwość ściągnięcia mleka i zmagazynowania go na takie sytuacje, no i laktator przydaje się też przy nawałach. Przewijaka, ochraniaczy na łóżko i podgrzewacza nie mieliśmy, za sterylizator służył zwykły garnek z wodą na gazie, karuzela i mata edukacyjna nie były specjalnie przydatne (chociaż o macie teraz myślę,a le takiej, żeby można było z niej potem zrobić domek albo tunel, to dłużej będzie służyć). Za to chyba zdecyduję się na wielorazowe wkładki laktacyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matę to chyba najlepiej piankową z puzzli. Fajna, prosta rzecz na dłużej.

      Usuń