środa, 27 listopada 2013

Licho nie śpi

   Ledwo napisałam w komentarzach u jednej z mam, że się mnie choroby po porodzie nie imają i natychmiast prawie wylądowałam w łóżku z temperaturą w okolicach 38 stopni. Na szczęście wygląda tylko na ostrzeżenie od staropolskich demonów, które dbają o to, żeby nie cieszyć się głośno, bo nie dość, że brak innych objawów, to jeszcze chyba jak szybko przyszło tak i poszło.
   Łucja ma już dwa tygodnie. Minęły nam szybko i błogo. Moje maleństwo się zrobiło okrąglutkie i zaczyna pokazywać charakterek. Niestety, przez nieobecność młodego w pierwszym tygodniu nie najlepiej reaguje na brata. Mam nadzieję, że szybko go zaakceptuje. Chwilowo zdecydowanie nie pozwala mu się brać na ręce, a wieczorami nawet podejść do łóżeczka.
   Różne gazety i broszurki straszą, że takie maleństwo bardzo nie lubi nowych ludzi i sytuacji, a nas czeka zaraz wizyta jednych dziadków i dłuższa wizyta u drugich, więc zapowiadają się trudne dni. Już się przygotowuję psychicznie na więcej płaczu (do tej pory cały czas prawie tego nie doświadczam:)). Może macie jakieś sposoby na radzenie sobie z niepokojem niemowlaka wynikającym z nadmiaru bodźców?

7 komentarzy:

  1. wygląda na to, że Łucja to typowy wrażliwiec. Dobrze jest takiemu maluchowi ograniczać bodźce - znajomy kocyk, przygaszone światło, stłumiona delikatna muzyka i jak najmniej hałasów... Wiem, łatwo mówić, trudniej zrobić ;)
    Nas też czeka wyjazd na weekend do dziadków, oj ciekawa jestem jak Stachu to zniesie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie poradzę Ci. Po urodzeniu Michaś miał wielu gości, wszyscy chcieli go zobaczyć, a mimo to nie wydawał się bardziej rozdrażniony. Dalej nie jest, chociaż teraz trochę irytuje go, kiedy w domu jest za głośno.
    Dlatego życzę Wam, żeby Lusia dzielnie zniosła wizyty u dziadków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się łudzę, że może to nie zrobi na niej wrażenia:D. Zobaczymy.

      Usuń
  3. Oj, pierwszy raz słyszę.. nie potrafię pomóc niestety ale trzymam kciuki za poprawę.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. no cóż, może Lusia jakoś zniesie te wizyty. musi się powoli przywyczajać, że jednak ludzie jacyś dookoła są poza mamusią :) ale to fakt, że jeśli nie lubi za dużo bodźców to najlepsze na to są znajome rzeczy i rytuały- tak jak ktoś wyżej napisał - znajomy kocyk, swoje miejsce, lekko przygaszone światło :) powodzenia i dużo zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie podobnie. Dopiero co kolezance w pracy powiedzialam, ze moj synek ma juz wyrobiona odpornosc i choroby jakos go przestaly atakowac, a tu JJ sie przeziebil i chodzi ze spirkami do kolan. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na swiateczne candy http://peacock111.blogspot.co.uk/2013/11/zimowe-candy.html

    OdpowiedzUsuń